czwartek, 22 marca 2012

La serpiente de Malasia

Znajoma miała kiedyś węża, sporego boa dusiciela, które są często hodowane w domu i podobno nie stanowią zagrożenia dla człowieka. Wąż był oswojony, łagodny i często pełzał sobie po domu, ale nagle zaczął się dziwnie zachowywać, kładł się bowiem przy niej na łóżko, jakoś tak dziwnie prężąc. Martwiąc się czy ukochany wąż nie jest czasami chory zasięgnęła opinii znajomego weterynarza. A od niego, ku swojemu zaskoczeniu i przerażeniu, dowiedziała się że jest mierzona i jej ulubiony zwierzak sprawdza, czy aby napewno da radę ją zjeść. Szybko pozbyła się gada.

biżuteria autorska

biżuteria artystyczna

16 komentarzy:

  1. Przepiękne szmaragdy :) Bardzo podziwiam wszystkie Pani prace, spod Pani rąk wychodzą prawdziwe arcydzieła....

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się jak prezentujesz swoje prace, zawsze nawiązujesz do czegoś! A kolczyki są suuuper!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż mogę powiedzieć ... piękna!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne :) I kolory też piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przerażająca historia. Nie znoszę węży, mimo, iż żadnego nie widziałam na żywo i nie mam najmniejszej ochoty oglądać. Za to biżuterię w Twoim wydaniu, jak najbardziej :) Bardzo ładne kolczyki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie Twoje, urocze...a wąż też uroczo przerażający:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna historia hihi ;) kolczyki też :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolczyki bardzo udane, jak zawsze;) A historia - niesamowita;) I właśnie dlatego nigdy nie wzięłabym takiego stwora pod swój dach;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Historia to FAKE - internetowy urban legend, który każdy słyszał, a nikt nie widział. Coś jak czarna wołga. Oj, zawiodłam się podaniem jej jako własnej. A tak lubię tu zaglądać ze względu na wysoki poziom piszącej... i taki psikus :-/

    OdpowiedzUsuń
  10. historia była opisana przez Magdę Gessler u Kuby Wojewódzkiego :/

    OdpowiedzUsuń
  11. co nie zmienia faktu że koczyki są przepiękne
    uszczypliwa od Wojewódzkiego

    OdpowiedzUsuń
  12. oczywiście, że historyjka usłyszana, nie napisałam, że sama ją przeżyłam, że to była moja znajoma. Tego typu anegdotki w ten sposób się opowiada. Dla mnie to było oczywiste...

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze, że to anegdota. Mój boa nie trafi z powrotem do sklepu;) Fajny blog.

    OdpowiedzUsuń