Znajoma miała kiedyś węża, sporego boa dusiciela, które są często hodowane w domu i podobno nie stanowią zagrożenia dla człowieka. Wąż był oswojony, łagodny i często pełzał sobie po domu, ale nagle zaczął się dziwnie zachowywać, kładł się bowiem przy niej na łóżko, jakoś tak dziwnie prężąc. Martwiąc się czy ukochany wąż nie jest czasami chory zasięgnęła opinii znajomego weterynarza. A od niego, ku swojemu zaskoczeniu i przerażeniu, dowiedziała się że jest mierzona i jej ulubiony zwierzak sprawdza, czy aby napewno da radę ją zjeść. Szybko pozbyła się gada.
Przepiękne szmaragdy :) Bardzo podziwiam wszystkie Pani prace, spod Pani rąk wychodzą prawdziwe arcydzieła....
OdpowiedzUsuńPodoba mi się jak prezentujesz swoje prace, zawsze nawiązujesz do czegoś! A kolczyki są suuuper!
OdpowiedzUsuńSssssss.....super :))
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć ... piękna!!!
OdpowiedzUsuńPiękne :) I kolory też piękne :)
OdpowiedzUsuńPrzerażająca historia. Nie znoszę węży, mimo, iż żadnego nie widziałam na żywo i nie mam najmniejszej ochoty oglądać. Za to biżuterię w Twoim wydaniu, jak najbardziej :) Bardzo ładne kolczyki.
OdpowiedzUsuńTakie Twoje, urocze...a wąż też uroczo przerażający:)
OdpowiedzUsuńMe encantan!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietna historia hihi ;) kolczyki też :)
OdpowiedzUsuńdla mnie bomba ;)
OdpowiedzUsuńKolczyki bardzo udane, jak zawsze;) A historia - niesamowita;) I właśnie dlatego nigdy nie wzięłabym takiego stwora pod swój dach;)
OdpowiedzUsuńHistoria to FAKE - internetowy urban legend, który każdy słyszał, a nikt nie widział. Coś jak czarna wołga. Oj, zawiodłam się podaniem jej jako własnej. A tak lubię tu zaglądać ze względu na wysoki poziom piszącej... i taki psikus :-/
OdpowiedzUsuńhistoria była opisana przez Magdę Gessler u Kuby Wojewódzkiego :/
OdpowiedzUsuńco nie zmienia faktu że koczyki są przepiękne
OdpowiedzUsuńuszczypliwa od Wojewódzkiego
oczywiście, że historyjka usłyszana, nie napisałam, że sama ją przeżyłam, że to była moja znajoma. Tego typu anegdotki w ten sposób się opowiada. Dla mnie to było oczywiste...
OdpowiedzUsuńDobrze, że to anegdota. Mój boa nie trafi z powrotem do sklepu;) Fajny blog.
OdpowiedzUsuń