Czasami strasznie mi żal, że
jednak nikt nie wynalazł takiej machiny czasu. Tak bardzo jestem
ciekawa przyszłości, świata za 50 lat, czy za 200 lat. Czy rozwój
cywilizacyjny nas zabije czy jednak zrealizuje się jakaś wizja z filmów
s-f. Póki co próbuję tylko liznąć przyszłość sutaszowo-steampunkowym
wisiorem.
Jestem na TAK ;) Super :)
OdpowiedzUsuńJaaaki ładny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na moje candy
Jest super
OdpowiedzUsuńśliczny....
OdpowiedzUsuńPrzepiękny :)
OdpowiedzUsuńPrace jak zawsze zachwycają;) zapraszam do siebie jako że zaczynam swoją przygodę wsparcie się przyda;)
OdpowiedzUsuńhttp://lifearthandmade.blogspot.com/
Och, jak ja lubię steampunk! Świetny wisior, taki z pazurem;-)
OdpowiedzUsuńCZAD!!! Jak nie wygra wyzwania to niech mi sie wszystkie igły połamią!!!
OdpowiedzUsuńChciałam zaprosić do wspólnej obserwacji;)
OdpowiedzUsuńhttp://lifearthandmade.blogspot.com/
Piękne rzeczy, piękne rzeczy...
OdpowiedzUsuńNo co nie zajrzę to zawsze coś co zachwyca. Troszkę sutaszowałam również ale zagoniona życiowo znów za bardzo teraz jestem. Tęskni mi się do sutaszu bo to takie piękne... Lubię tworzyć , a teraz jak nie mogę to sobie patrzę i mi lżej. .a pudełko ze sznurkami pod biurkiem czeka...może na jakąś spokojniejsza niedzielę?
Piękne rzeczy bardzo bardzo udane i nie wiem co jeszcze-pozytywne myśli mam jak oglądam Twoje dzieła:)
Zapraszam serdecznie na nowego posta;)
OdpowiedzUsuńlifearthandmade.blogspot.com
Śliczny!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, miła odmiana po wielu pracach neonowych czy wręcz cukierkowych, których naoglądałam się w internecie w ostatnich dniach. Bardzo dostojnie wygląda.
OdpowiedzUsuńPostanowiłam spróbować swoich sił w sutaszu, zamówiłam w internecie sznurki, mnóstwo koralików i pozostałe akcesoria (zapomniałam zamówić igły, ale zauważyłam, że te zwykłe cienkie też się nadają). Dzisiaj było pierwsze podejście i trzy wnioski:
- oślepnę ;)
- jedna z najtrudniejszych technik zdobienia/tworzenia ozdób spośród tych, które testowałam (a trochę tego było)
- coś nie tak z moją nicią. Właściwie przypomina bardziej żyłkę wędkarską, jest sztywna i wydaje mi się zbyt gruba. Odkształca się podczas pracy, zwija się i brzydko układa na sznureczkach (jakby rozszczepia jodełkę); nie jest lejąca jak te, które widziałam na filmikach instruktażowych. Może to jakiś bubel? Czy mogłaby Pani polecić jakieś sprawdzone nici?
Jednocześnie chciałabym podziękować za fantastyczne filmiki instruktażowe, jedne z nielicznych gdzie naprawdę coś widać. Bardzo jasne instrukcje! A do tego ten głos - kiedy oglądałam filmiki "na sucho", wydawał mi się zbyt spokojny, ale doceniłam go jako relaksujący aspekt w chwili, kiedy usiadłam z igłą, koralikami i sznureczkami i krew mnie zaczęła zalewać, gdy to wszystko nie chciało się układać, ślizgało się i rozpadało ;-)
Jaki piękny komentarz :) cieszę się, że komuś się chciało do mnie tyle napisać :) Najłatwiej szyje się nićmi monofilowymi lub żyłką wędkarską o grubości 0,10-0,14 mm. Oczywiście tez będzie się plątać, ale zdecydowanie można to okiełznać :) Pozdrawiam i życzę wielu sutaszowych sukcesów :)
UsuńWitam ponownie :-) (ostatnio wpisałam się jako anonim, chociaż byłam przekonana, że się zalogowałam)
OdpowiedzUsuńJednak to prawda z tą nicią, kupiłam cieńszą i jest ogromna różnica. Nowa też się plątała i zwijała, więc i na nią znalazłam sposób... Jako, że od ponad tygodnia męczy mnie poważne przeziębienie, to cały czas mam pod ręką kubek ciepłej, pysznej herbaty z miodem. Jak nić za bardzo się buntuje, to przykładam ją do ciepłego kubka (nie gorącego, by nie osłabić nici) i powoli przeciągam po całej długości - pod wpływem temperatury prostuje się i jest spokój ;-)
Pozwolę sobie pochwalić się efektem pierwszego spotkania z sutaszem i zaprosić w moje skromne progi:
http://manudeku.blogspot.com/
Pozdrawiam ciepło.
Piękność!
OdpowiedzUsuńzdecydowanie sutasz matrixowy ;-) niesamowity!
OdpowiedzUsuńMERAVILLOSO ;) Todas tus obras son meravillosas :)
OdpowiedzUsuńI me gusta nombres espanoles tus cosas:D :D :D
Felicidades i buena suerte :)