Czy
to jest miłość do sutaszu, industriali, nurkowania, tenisa czy może
jeszcze jakaś inna, niemal zawsze zatracam się w niej do szaleństwa.
Zapominam jeść, zapominam żyć, zapominam oddychać. Chcę być w samym
środku tego uczucia, a czasami w jakimś opętanym nienasyceniu chce być
już tylko samym uczuciem. Boję się, że kiedyś zatracę się tak bardzo, że
nie odnajdę drogi wyjścia.